Cześć. Nazywam się Tomasz. Pracuję na stanowisku: programista java. Olsztyn jest miastem, w którym się urodziłem, uczyłem i w którym wykonuję swoją pracę. Praca programisty jest dość skomplikowana i absorbująca. No ale ja przecież nie o pracy chcę napisać. Choć w sumie trochę ma moja przygoda związek z pracą, a właściwie z dojazdem do pracy. Wczoraj jechałem rano do siedziby swojej firmy w Olsztynie. Jak zwykle na godzinę dziewiątą. Tuż pod samym parkingiem usłyszałem trzask, jakby coś uderzyło w auto, taki głuchy łomot. Wyskoczyłem z samochodu i ujrzałem jak jakąś starowinkę jak kopie moje nadkole. Podszedłem z niedowierzaniem bliżej i usłyszałem: „żadna łachudra nie będzie mi tu drogi przed nosem zajeżdżać”. Oniemiałem. Jak sparaliżowany wsiadłem do auta i je przepakowałem. Nawet mózg programisty java nie był w stanie ogarnąć tego co się wydarzyło. W końcu na jezdni auto ma pierwszeństwo, poza tym minąłem babcię w bezpiecznej odległości. Ech, pomyślałem. Olsztyn to jednak dziwne miasto. Pozdrawiam. Tomek.