W ostatnim dniu mojej pracy spotkała mnie niezwykła sytuacja. Pracuję jako programista java w pięknym mieście Warszawa. Odchodziłem z pracy na skutek zdobycia lepszej oferty. Konkurencja działa na rynku na całe szczęście. Byliśmy właśnie z kolegą z pracy na etapie kończenia projektu. Nagle stała się dziwna rzecz, bo nasze komputery przestały pracować. Monitory zgasły, jednostki przestały działać. Wszystko stanęło w miejscu. Pierwszą myślą był brak prądu. Ale światło się paliło, tak więc ta opcja odpadała. Przestraszyliśmy się, że nasza praca poszła na marne. Poza tym ja pracowałem ostatni dzień i chciałem skończyć projekt, bo inaczej całość spadła by na kolegę, którego akurat bardzo lubiłem. Nauczeni doświadczeniem, nie włączaliśmy komputerów, by nic nie uszkodzić. Szybko zadzwoniłem po swojego kolegę, który znał się na komputerach sprzętowo, bo przecież programista java nie wie co jest w środku tej „skrzynki”, na której pracuje. Na całe szczęście okazało się, że wyskoczył bezpiecznik „gniazdowy”, i nie było w gniazdkach prądu. Zmyliło nas palące się światło. Wszystko skończyło się dobrze. Zamknęliśmy projekt i skończyłem starą pracę a zacząłem nową, rzecz jasna jako programista java w stołecznym mieście Warszawa.